Zaczęło się na wyspie Hiiumaa, tuż przed Bożym Narodzeniem.
Grupa licealistów zebrała się w lokalnym centrum młodzieżowym. Rozmawiali o zwykłych planach świątecznych, kiedy jedna z nich powiedziała, że w tym roku chce zrobić coś innego. Zamiast wymieniać się prezentami między sobą, co by było, gdyby wykorzystali tę energię, by pomóc innym?
Po wielu dyskusjach i kilku nieporozumieniach wpadli na pewien pomysł. Postanowili zebrać prezenty dla dzieci w małym domu dziecka, dla miejscowych dzieci niepełnosprawnych oraz dla uczniów pobliskiej wiejskiej szkoły. Złożyli wniosek o niewielką dotację, rozpowszechnili informacje i sami zorganizowali dostawę.
Ten pierwszy rok był prosty, ale potężny. Dzieci, które rzadko otrzymywały prezenty, otworzyły prezenty ręcznie dostarczone przez nastolatków z ich własnej społeczności. Uczniowie wrócili do domu z nowym zrozumieniem tego, co oznacza dawanie.
Projekt stał się tradycją. W każde Boże Narodzenie nowe grupy uczniów Hiiumaa kontynuują tę samą kampanię, podtrzymując ducha hojności. Dziewczyna, która jako pierwsza zasugerowała ten pomysł ponad dziesięć lat temu, jest obecnie członkinią estońskiego parlamentu. Jej podróż pokazuje, że współczucie i przywództwo często zaczynają się od małego pomysłu dzielonego między przyjaciółmi.
Przeczytaj oryginalną historię w Postimees.
22-letni młody mężczyzna z zespołem Braderville'a został skierowany do ośrodka dla młodzieży w celu uzyskania codziennego wsparcia. Jego rodzice martwili się i mówili, że potrzebuje pomocy we wszystkim. Na początku był cichy i niepewny siebie. Pracownicy młodzieżowi postanowili nie traktować go jak kogoś bezradnego, ale jak kogoś z potencjałem. Dali mu strukturę, czas na rozmowę i zachętę do samodzielnego podejmowania drobnych decyzji.
Stopniowo zaczął brać odpowiedzialność za swoją codzienną rutynę. Wzrosła jego pewność siebie. W ciągu roku przeprowadził się do własnego mieszkania. Niedługo potem znalazł pracę jako pomoc kuchenna w lokalnej restauracji.
Nie potrzebował kogoś, kto przejąłby jego życie. Potrzebował poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Jego historia przypomina nam, że prawdziwe wsparcie oznacza wzmocnienie pozycji, a nie kontrolę. Czasami zmiana, którą mamy nadzieję zobaczyć, zaczyna się po prostu od wiary w kogoś.
Pewnego wieczoru 23-letni mężczyzna trenował na lokalnej siłowni. Zauważył 12-letniego chłopca uderzającego w worek bokserski z niezwykłą intensywnością. Chłopiec powiedział, że “uspokaja nerwy”. Młody mężczyzna rozpoznał to uczucie. Sam wiele lat wcześniej używał boksu do radzenia sobie z frustracją. Postanowił porozmawiać z chłopcem i zaprosić go do wspólnego treningu.
Ta rozmowa przerodziła się w mentoring. Z czasem chłopiec nauczył się kierować swoje emocje na skupienie i dyscyplinę. Obaj trenowali ramię w ramię kilka razy w tygodniu. Młody mentor pokazał mu konsekwencję, motywację i co to znaczy wierzyć w siebie.
Trzy lata później ten sam chłopiec ma 15 lat i jest jednym z najbardziej obiecujących młodych bokserów w Estonii. W marcu zajął trzecie miejsce w mistrzostwach Estonii, a w sierpniu zdobył tytuł mistrza kraju. Teraz został zaproszony do udziału w Mistrzostwach Europy. Jego mentor nadal z nim trenuje i mówi, że ich przyjaźń nauczyła ich siły, cierpliwości i szacunku.
Każdy z tych młodych ludzi - studenci na Hiiumaa, młody człowiek szukający niezależności oraz bokser i jego mentor - pokazują, że odporność buduje się w kontakcie z innymi. Nie jest to coś, co rośnie w izolacji. Rośnie, gdy ludzie są widziani, obdarzani zaufaniem i wspierani.
Prawdziwe przywództwo nie zawsze polega na byciu liderem. Często zaczyna się od małych, przemyślanych działań: rozpoczęcia projektu społecznego, uwierzenia w kogoś, kto jest niedoceniany lub podzielenia się lekcjami wyciągniętymi z własnego doświadczenia.
Jak pokazują te estońskie historie, odporność nie polega na unikaniu trudności. Polega ona na przekształcaniu wyzwań w zmianę, jedną ludzką więź na raz.